Odkrywamy kulisy twórczości w wywiadzie z ilustratorką ~ Olką Osadzińską

Mat. @aleosa

Wszystko zaczęło się od bloga, na którym umieszczała swoje rysunki. Jej wyrazista kreska świetnie dogadała się z soczystymi kolorami, tworząc efekt mieniącej się w oczach mozaiki. 

Ilustracje spod ręki Olki Osadzińskiej (@aleosa) są publikowane na łamach wielu prestiżowych magazynów, pełnią też rolę ozdobników ciekawych działań. Olka może pochwalić się imponującą współpracą z Jo Malone, Sephorą, Forbes Woman, Huawei, Soraya Plante czy Reebok.

Tworzy plakaty filmowe, a do tego prowadzi warsztaty w ramach Art&Fashion Forum, przygotowując młodych twórców do pracy.
W swoich dziełach dotyka tematyki kobiecości, w którą zgrabnie wplata motywy flory i fauny.

Mat. @aleosa
Mat. @aleosa

Niedawno premierę miała jedna z nich, której efektem jest wyjątkowa kolekcja produktów  – kalendarzy, notesów, dzienników i teczek da marki Papiery Wartościowe, ozdobionych wzorem „Drawn from Nature” Kolekcja jest wypadkową pasji i poszukiwań Olki i jej siostry, z którą wspólnie tworzą Paperworks.

Dziś mamy okazję zadać Oli kilka pytań, które przybliżą nam kulisy jej twórczego świata.

Pamiętasz, co przedstawiały Twoje pierwsze prace?

Absolutnie. Publikowałam je na blogu od 2003 roku i nawet jakiś czas temu zrobiłam post na instagramie porównujący moje stare prace do dzisiejszych – to nawet nie te najstarsze, ale widać jaka jest różnica i że praca twórcza to proces. Niby rysuję „ciągle to samo” i „tak samo”, a jednak zmiana jest ewidentna, trochę jak ze starzeniem się (śmiech). No, ale do rzeczy – rysowałam swoich znajomych, koleżanki i kolegów, których styl i osobowość mnie inspirowały i fascynowały, scenki inspirowane smutnymi kawałkami o miłości, komentarze na temat życia, najczęściej uczuciowego, a nawet komentarze polityczne – do dziennika Metro. Były to ciekawe czasy, a ilustracje tworzyłam w MS paint przy pomocy myszki – dokładnie tak wyglądają

Mat. @aleosa
Kiedy poczułaś, że ilustracja to właśnie to, co chcesz w życiu robić?

Trzy lata później – pamiętam to dość dobrze, publikowałam rysunki na blogu, na myspace, miałam jakieś mikro wystawki (m.in. w toalecie klubu Pruderia na Racławickiej), spędzałam sporo czasu robiąc te rysunki najpierw na komputerze dzielonym z siostrą, potem już na swoim pierwszym MacBooku. Pewnego dnia pomyślałam – i to pamiętam naprawdę dobrze – „lubię to, wkładam w to dużo pracy i energii, daje mi to sporo satysfakcji i zdaje się, że ludziom też się to podoba, trzeba by się zastanowić, co mogłabym zrobić, żeby stało się to moją pracą zawodową”.
Chyba wychodząc z założenia, że w pracy powinno się robić to, co się lubi, bo tego czego nie lubię, unikam, a unikanie pracy brzmiało jak słaby pomysł. Rozważałam pójście na studia artystyczne, ale byłam już wtedy w połowie studiów na Wiedzy o Kulturze, w ⅓ dziennikarstwa i po roku medycyny, więc wizja kolejnej szkoły nie była specjalnie atrakcyjna, a mój przyjaciel Damien Vignaux, wtedy już wykładowca, świetny ilustrator i grafik podsunął pomysł ze stażem .
300 maili później dostałam staż w studiu Vault49 w Nowym Jorku i tak zaczęła się moja, trwająca do dziś, przygoda z branżą kreatywną.

Pierwsze zlecenie? Przypominasz sobie, co takiego wykonałaś?

Tak, to była ilustracja dla jakichś suplementów diety dla małej firmy farmaceutycznej, dla której pracował mój kolega. Blondynka w różowym sweterku z fryzurą z lat ‘50 i jakiś tekścik do tego, chyba na niebieskim tle. Jestem prawie pewna, że nie dostałam za to pieniędzy, ale zupełnie szczerze kompletnie mnie to nie interesowało, co było ważne, to to, że moja pasja może się rozwijać. Zrobiłam to też dla osoby, która mnie do tego projektu zaprosiła, myśląc, że skoro mój kolega mi zaufał jeśli chodzi o promocję jego projektu, to ja zaufam jemu, że coś ciekawego z tego wyniknie. Nie pomyliłam się, bo w niedługim czasie ten kolega – Maciek Szumny – zmienił pracę w dziale marketingu małej firmy farmaceutycznej, na dużą markę sportową – Nike – dwa lata później sponsora mojej pierwszej wystawy, a następnie Reebok, sponsora mojej drugiej wystawy.
Kilka lat później, już w innych okolicznościach, bez Maćka na pokładzie oraz okrężną drogą przez siedzibę główną w USA – Reebok został moim klientem, dla którego zaprojektowałam trzy sygnowane swoim nazwiskiem buty.

Olka Osadzińska & Reebok

Okładka płyty dla Maryli Rodowicz
Czekasz na wenę, czy potrafisz po prostu usiąść i działać?

Trochę jak zdarta płyta powtarzam zdanie Picassa – „Jeśli wena istnieje, lepiej żeby zastała cię w pracy”.


Są projekty, do których muszę dojrzeć (datą ważności jest tu najczęściej deadline, jedna z największych inspiracji większości twórców) albo takie, które wykluwają się tylko po to, żeby przymierzone do pustej kartki wyparowały momentalnie jako słabe.

Zajęło mi trochę czasu żeby znaleźć swój rytm i sposób przygotowania do pracy, który spowoduje, że nie tylko wiem co robię, ale też, robię to co lubię, podstawą tego procesu jest praca badawcza – research. Mam foldery z dziesiątkami różnych tematów – botanicznych rycin, dawnych ilustracji, starych fotografii, okładek książek, plakatów filmowych, malarstwa, zdjęcia z podróży, folder zbiorczy „inspiracje”, do którego systematycznie zbieram wszystko co przykuło moją uwagę jako inspirujące i ciekawe – jest w nim aktualnie 12 tysięcy różnych obrazków, ułożonych chronologicznie, więc mogę obserwować jak zmienia mi się gust i zainteresowania. Przeglądam te foldery przed rozpoczęciem każdego projektu, robię moodboardy, sprawdzam „gdzie mam głowę” – co aktualnie ze mną rezonuje, co jest ważne – dla tego projektu, ale również dla mnie, w tym momencie w czasie i po zebraniu tych danych, siadam do przymiarek.
Jest to więc chyba dobrze zaprojektowana wena.


Wolisz klasyczne narzędzia, jak tusz, ołówki i farby, czy lepiej odnajdujesz się w twórczości digital?

Digital 100%. Do klasycznych narzędzi może wrócę na emeryturze.

Mat.@aloesa
Work in progress
Mat.@aloesa
Kto, lub co najbardziej Cię inspiruje?

Na tym etapie życia oraz życia zawodowego, mogę spokojnie powiedzieć, że wszystko i wszyscy.
Zwłaszcza teraz, kiedy jesteśmy przyklejeni do social mediów. W moim folderze z inspiracjami są insta stories moich koleżanek i aukcje Christies, Picasso w złotej ramie obok mema z kotem w czapce o kształcie banana, opakowanie zapałek, okładka książki z pchlego targu, kawałek zdartego plakatu, pod którym widać kolejny a obok nowa fasada sklepu Louis Vuitton.
Wpadłam ostatnio w studnię bez dna researchu, lądując na Wikipedii pod hasłem „Praca naukowa jako praca twórcza” i jest tam następujący wpis, odpowiadający pod każdym możliwym względem temu co robię i jak określiłabym swoje podejście: „Praca twórcza polega przede wszystkim na ustalaniu nowych połączeń pomiędzy już znanymi zjawiskami, rzeczami, pojęciami. Istotniejsze jest w niej dokonywanie nowych wartościujących połączeń między składnikami już znanymi, niż dodawanie nowych składników. Różni się tym od pracy wytwórczej, której celem jest wytwór o własnościach znanych, wykonany w sposób również znany.”

To, na co patrzymy jest naszą dietą wizualną. To, jak patrzymy sposobem w jaki jemy. Warto zwracać uwagę na obie te rzeczy, efektem jest bogatsze życie.

Olka Osadzińska
Projekt opakowań czekolad dla Galilu
Kreacja dla HTC


Wierzymy, że marzenia się spełniają, zdradź nam proszę jaka jest Twoja współpraca marzeń, a może wystawa?

Moim aktualnym marzeniem, jest postawienie na nogi studia projektowego, w którym będę pracować z ludźmi, których talent i praca mnie inspirują, których lubię jako ludzi i którym mogę płacić tyle, ile chcieliby zarabiać.
Andy Warhol mówił, że najlepszą sztuką jest sztuka zarabiania pieniędzy. Jeśli więc udałoby mi się w „biznesie”, tworząc strukturę, która pozwala na pracę kreatywną, budowanie relacji ze współpracownikami i klientami, w oparciu o wartości, które wyznaję i w sposób przynoszący zyski, a efektem tej pracy byłoby polepszenie wyglądu świata wokoło, byłoby to spełnieniem wszystkich moich marzeń z ostatnich 10 lat.
Mój ukochany Bruno Munari w książce „Design as Art” pisał „​​Każdy, kto używa odpowiednio zaprojektowanego przedmiotu, czuje obecność artysty, który dla niego pracował, poprawiając jego warunki życia i zachęcając go do rozwijania własnego gustu i poczucia piękna”„Kiedy przedmioty, z których korzystamy na co dzień i otoczenie, w którym żyjemy, same w sobie stały się dziełem sztuki, wtedy będziemy mogli powiedzieć, że osiągnęliśmy zrównoważone życie” – to są moje marzenia.

Mat. @aloesa
Projekty dla Jo Malone
Mat. @aloesa
Do której swojej ilustracji masz największy sentyment?

Przez 15 lat zebrało się już tego tyle, że nie umiałabym wybrać jednego dziecka.

Co pasjonuje Cię poza obszarem sztuki?

Życie, ludzie, relacje międzyludzkie, rozwój i zmiana – w każdej formie i odmianie. Ostatnio również kickboxing, ale to już inna historia.

W jakich okolicznościach najlepiej Ci się tworzy i co wtedy czujesz, jakie emocje Ci towarzyszą?

Potrzebuję spokoju – to najczęściej oznacza, że pracę twórczą mogę rozpocząć późnym popołudniem, wieczorem albo w weekend, kiedy nikt niczego już ode mnie nie chce, a nie jest to niestety najłatwiejsze do osiągnięcia.
Przez wiele lat pracowałam z muzyką w tle, potem słuchając wykładów, teraz mogę się skupić jedynie w ciszy – nie doszłam do tego sama, terapeuta zapytał czy muzyka mnie nie rozprasza, powiedziałam, że jest inspiracją i nadaje pracy rytm, ale kiedy zaczęłam się temu przyglądać, okazało się jednak, że była trochę jak kawa na zmęczoną głowę – czasami lepiej pójść na spacer albo położyć się spać.
Zależy mi na tym, by do swojej pracy twórczej wkładać energię, która jest szczera i intencjonalna, muszę więc robić to w skupieniu i świadomie. Więc, cisza i spokój.

Udostępnij ten artykuł
Tagi
Wiosna na talerzu. Proste, piękne i wiosenne przepisy
17 kwietnia 2024
Wiosna inspiruje na wiele sposobów. Wraz z jej nadejściem zmieniamy nasze codzienne menu, zapraszając...
Read More
10 miast, w których króluje spokój
15 kwietnia 2024
A gdyby tak odetchnąć od zgiełku i doświadczyć tego, jak tempo życia zwalnia, a harmonia staje się codziennym...
Read More

polecamy