Zacznijmy przewrotnie, rzadko doceniamy własną skórę. Narażamy ją na nadmierne działanie słońca, przesuszamy na wietrze, pod gorącym prysznicem, stosujemy często detergenty do jej mycia, i wiele, wiele innych. Do tego dochodzą naturalne procesy, które ją osłabiają.
Po 25. roku życia nasz organizm nie regeneruje się już tak wspaniale jak dotychczas.
Rok w rok tracimy ok. 1% kolagenu i kwasu hialuronowego, który wraz z kolagenem tworzy rusztowanie dla skóry.
My zaś odczuwamy coraz większą suchość skóry i mniejszą jej elastyczność.
Nie ma co owijać w bawełnę, skóra po prostu powoli, stopniowo wiotczeje. O dawnej elastyczności możemy już pomarzyć.
W lustrze dostrzegamy cienie pod oczami, w okolicy nosa i kącików ust zarysowują się mocniejsze załamania zwane fałdami nosowo-wargowymi, między brwiami uparcie tkwi kreska nosząca fantazyjną nazwę lwiej zmarszczki, a i sama struktura skóry pozostawia wiele do życzenia.
Wszystkie znaki na niebie wskazują, że jesteśmy w stanie, o ile o tym odpowiednio wcześnie pomyślimy, spowolnić wpływ czynników osłabiających naszą cudowną powłokę.
“Lubię zachęcać moje młodsze pacjentki do większej świadomości swojej skóry, jej potrzeb” – mówi ekspertka Małgorzata Marcinkiewicz.
Odpowiednio dobrane kosmetyki będą dbały o nawilżenie i dostarczały – choćby ceramidów do naskórka, by był mocny i stawiał czoło środowisku.
Czy kosmetyki nie wystarczą?
Z kosmetykami jest jeden mały szkopuł. Większość substancji w nich zawarta ma zbyt dużą cząsteczkę, by miały szansę przeniknąć w głębsze warstwy skóry i na tyle głęboko, by wzmacniać ją od środka.
A że prewencja jest zawsze najlepszą opcją, warto zawczasu podjąć działania, które dodadzą naszej skórze blasku, witalności i przyniosą długofalowe korzyści.
Zabiegi powinny być przemyślane i dobrane indywidualnie do potrzeb skóry w danym momencie, ale i z myślą o efektach na przyszłość.
Trochę w tym magii, ale taka jest idea przeciwdziałania starzeniu.
Mezoterapia
Jednym z flagowych zabiegów w rytmie smart-agingu, czy popularnym obecnie trendzie longevity, jest mezoterapia.
Termin upowszechnił się tak bardzo, że większość osób kojarzy mezoterapię z nawilżaniem, i słusznie. Ciekawostką jest jednak fakt, że mezoterapia to sposób podania preparatu w postaci licznych drobnych śródskórnych (czyli na bąbelek) depozytów. Zatem termin mezoterapia jest zbyt ogólny i nie do końca oddaje to, czego możemy się spodziewać po zabiegu mezoterapii. Bowiem zabieg mezoterapii zabiegowi nierówny. Wszystko zależy od preparatu, który zostanie podany.
W gąszczu różnych preparatów można się pogubić, ale pamiętajmy – to twój lekarz specjalista dobierze produkt odpowiedni do potrzeb twojej skóry. I tak na cienie pod oczami świetnie sprawdzi się preparat z dodatkiem kwasu bursztynowego, a na drobne zmarszczki w okolicy kącików oczu, tzw. kurze łapki, aminokwasy czy polinukleotydy.
Jest jeszcze jeden preparat, który szybko rozwiązuje kwestie drobnych, a czasem większych zmarszczek w górnej części twarzy – botoks.
Sekret botoksu
Owiany złą sławą botoks, czyli toksyna botulinowa lub inaczej neuromodulator, jest najczęstszą procedurą estetyczną w gabinecie dermatologa. Cieszy się niesłabnącą sławą, choć niektórych przeraża. Często spotykam się ze strachem przed złym botoksem. “Nie chcę wyglądać źle”, “nie chce mieć zamrożonej twarzy.” – słychać od pacjentów.
Preparat zaś w odpowiednich rękach jest bezpieczny i działa przysłowiowe cuda. Znany od dziesiątek lat, wykorzystywany jest w wielu dziedzinach medycyny, w tym okulistyce, neurologii czy nawet urologii. Toksyna botulinowa działa na mięśnie relaksująco, medycznie rzecz ujmując poraża je, czyli czasowo blokuje połączenie między nerwami, a mięśniami i te pierwsze nie dostają informacji do tych drugich, by działać. W ciągu ok.trzech miesięcy od zabiegu wszystko wraca do normy.
Właśnie to jest jedna z tych spraw, które nasuwają wiele pytań, czyli: “Jak wygląda skóra, gdy botoks przestanie działać?”.
Jeśli nic z nią nie będziemy robić, to będzie wyglądała jak przed zabiegiem tylko o 3 miesiące będzie „starsza”.
Uważam , że właśnie ta odwracalność efektu, innymi słowy czasowość efektu jest jego siłą i atutem. Jeśli nie czujemy się komfortowo z jędrnym i gładkim czołem, możemy w ciągu kilku miesięcy wrócić do naszych dobrych, znajomych zmarszczek.
Odpowiadając na pytanie tytułowe, który zabieg jest lepszy czy skuteczniejszy, rzeknę – to zależy od tego, czego oczekujemy. Stanowczo oba zabiegi dają rewelacyjne efekty, są przewidywalne i mało inwazyjne, a przede wszystkim wspaniale się uzupełniają. Zatem czy mezoterapia, czy botoks? Odpowiedz jest krótka – OBA!
Dr n. med. Małgorzata Marcinkiewicz
Specjalista dermatolog, Ekspert dermatologii estetycznej
Założycielka warszawskiej Kliniki Projekt Skóra