Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak czerpać przyjemność z pielęgnacji swojej skóry, ciesząc przy tym dobrym samopoczuciem, sięgnijcie po książkę Charlotte Cho – kosmetyczki i ekspertki od koreańskich sekretów urody. Od siebie dodam, że z ogromnym darem przekonywania.
Nie oceniaj książki po okładce, chociaż …
Ta od razu przypadła mi do gustu. Wprost idealna dla kobiety – w kolorze pudrowego różu, z postacią ślicznej Azjatki w samym środku, która nie kryje radości z ilości otaczających ją kosmetyków. Jak ja ją rozumiem…
Może i książki nie ocenia się po okładce, ale dla Koreańczyków bardzo liczy się projekt i ładny wygląd produktów. Skoro kawiarnie u nich wyglądają tak, że kawa bardziej smakuje, to opakowania kosmetyków wyróżniają się dużą estetyką i przyciągają wzrok.
Modne i coraz bardziej popularne maseczki rodem z Azji podbijają serca kobiet na całym świecie i stały się hitem sprzedażowym ostatnich czasów.
Ale wracając do książki.
Przekaz treści w niej zawartej jest równie przyjemny, jak jej wygląd. Porady i wskazówki na temat pielęgnacji przeplatane są ciekawostkami o życiu w Korei, Charlotte przytacza też kilka autobiograficznych historii. Podkreśla w ten sposób duże znaczenie mentalności, kultury i wychowania w podejściu do dbania o swoją skórę.
Nie chodzi tylko o to, czego używasz, ale także o to, w jaki sposób myślisz, pielęgnowanie cery nie jest zestawem zwykłych czynności – to część kultury.
Cho Charlotte
Autorka jest przekonana, że z prawidłowej pielęgnacji każda z nas może uczynić swój ulubiony rytuał dnia i nie ma tu znaczenia wiek i położenie geograficzne. Podsuwa uniwersalne porady dla każdej kobiety i nie daje nam pretekstów do wymówek, bo nasz wygląd zależy od naszej systematyczności i wyrobienia sobie pielęgnacyjnych nawyków.
Nie pozwala nam zrzucić odpowiedzialności tylko na geny.
Myślę, że język jakim autorka zwraca się do czytelniczek, jej lekkość przekazywania informacji i brak dystansu przez co ma się wrażenie jakby prowadziło się nią luźną rozmowę – przekona do systematycznej pielęgnacji także tych najbardziej opornych. Nawet jeśli uznacie, że jej porady nie są niczym odkrywczym bo o części z nich już zapewne wiedziałyście, to na pewno trafi się jakaś „perełka”, która zmieni Wasz sposób pielęgnacji, albo wniesie do niego coś nowego.
Osobiście, w dobie kiedy jest Internet i można w nim znaleźć wszystko, doceniam fakt, że pisarka poświęca tyle treści na tak detaliczne porady, szczegóły pielęgnacji od A do Z, polecając przy tym cała gamę produktów, które warto przetestować.
No właśnie, te wszystkie lotiony, emulsje, koncentraty i kremy – zastanawiałyście się czym one się różnią? Czy takie popularne w ostatnim czasie kremy ze śluzem ślimaka mają coś wspólnego z ich nazwą? Albo czym się różni promieniowanie UVA od UVB? Obszernej odpowiedzi Charlotte udziela zwłaszcza na to ostatnie pytanie. Nie ucieszą się zapewne fanki opalania, gdy usłyszą, że modna, ładnie wyglądająca opalenizna – to według Koreańczyków nic innego jak widoczne uszkodzenie skóry.
Krem z filtrem to bezwzględnie obowiązkowy kosmetyk, nie tylko podczas ekspozycji na promienie słoneczne, ale także na spacerze z psem.
W tej genialnej książce znajdziecie porady i ciekawe informacje poczynając od tego jak nakładać krem pod oczy, jak prawidłowo myć buzię, jak wykonywać złuszczanie skóry, co to jest efekt chok chok i jak uzyskać efekt make-up no make-up, poprzez to bez jakich kosmetyków nie wyobrażają sobie życia mężczyźni w Korei, kończąc na tym co to jest boricha i dlaczego na koreańskich kosmetykach zamiast dat przydatności umieszcza się datę produkcji.
Jeśli chcecie tak jak Koreanki aby czas się dla Was zatrzymał to warto mieć tę pozycje w swojej biblioteczce, a może i łazience… Ja wypróbowałam i nie mogę przestać. Polecam wszystkim, którzy chcą się cieszyć gładką i promienną cerą i …. przyjemną lekturą.
Recenzja: Katarzyna Fronczyk
