Sztuka, moda i moda na sztuce. Na warszawskiej Woli znajdziecie jedyny w swoim rodzaju lokal autorstwa Roberta Kuty.
KUTA HOUSE Guerrilla Store to miejsce łączące galerię sztuki, pracownię oraz sklep z awangardowymi ubraniami z upcyklingu. Każde z nich to owoc pracy twórczej autora.
Sztuka o wielu twarzach
Charakterystyczna „kreska”, wrażliwość i wysmakowane poczucie estetyki Roberta Kuty znajduje odbicie w różnych twórczych wypowiedziach. Znajdziecie tu grafiki, rysunki, plakaty, ale i odważną modę. Niezależnie od użytego medium, prace artysty łączy wyrazista, ożywcza forma i nonkonformizm.
Kuta House to przestrzeń, która będzie ciągle się zmieniać, tak jak zmieniają się prace i pomysły Roberta Kuty.
W lokalu możemy wypatrywać cyklicznych przeobrażeń, będących adaptacją do coraz świeższych i zaktualizowanych wizji artysty. Tutaj każdy jest mile widziany, a wnętrze wręcz zachęca, by do niego zajrzeć i zaczerpnąć inspiracji.
Miejsce tętniące sztuką
Nic w tym zaskakującego – w końcu to miejsce tętniące sztuką, dające możliwość realnego, namacalnego i bezpośredniego spotkania z twórczością artysty.
Dzieła na wynos
Tutaj możecie spodziewać się wszystkiego, a to, co zawróci Wam w głowach warto zaprosić do swojego życia. Torebka z widniejącym na niej malarskim dziełem sztuki, szkice, wymowne grafiki, zdekonstruowane marynarki i awangardowe koszule już są gotowe na spotkanie z Wami.
Zainspirowani? My bardzo!
Zapytałyśmy Roberta od czego wszystko się zaczęło, poniżej krótki wywiad z twórcą tego ciekawego konceptu.
Jakie są Twoje pierwsze wspomnienia związane ze sztuką?
Z całą stanowczością i przekonaniem będzie to zachwyt. Zachwyt nad tym, co człowiek może poprzez swoją wyobraźnię wykreować i przekazać światu, w różnej materii czy formie.
Pamiętam w młodości swój zachwyt nad obrazem “Marylin” Andy’ego Warhola. Zachwyt rozumiany w najszerszym znaczeniu tego słowa, od warstwy wizualnej, poprzez wszelkiego rodzaju aspekty duchowe, historyczne i wszelkie inne.
Zawsze otoczenie sztuki było i nadal jest najbezpieczniejszym obszarem w którym mogę się poruszać.
Kiedy poczułeś, że sztuka to właśnie to, czym chcesz się zajmować?
Świadomie, w momencie kiedy trzeba było zdecydować o wyborze kontynuacji kształcenia w szkole średniej. Jako dziecko dużo czasu spędzałem sam ze sobą, konstruując, budując, wytwarzając na własne potrzeby różnego rodzaju zabawki. Często sięgałem po papier, klej i nożyczki. Dużo rysowałem. W podstawówce zaaranżowałem małą scenę teatralną z kurtyną i wystawiałem Czechowa. Nie miałem widzów, ale sam proces tworzenia był niezwykle fascynujący. Dzisiaj widzę, jak ogromny wpływ miały te działania, ponieważ w dalszym ciągu sam buduję swój “teatr” ,z tą różnicą, że widzów z każdym rokiem jest coraz więcej.
Skąd czerpiesz inspiracje? Zapamiętujesz je, utrwalasz na szkicu lub notujesz by Ci nie uleciały?
W pracowni na jednej ze ścian mam przyklejoną kartkę z trzema ważnymi dla mnie punktami. Jednym z nich jest napis “Inspiration comes from everyhere”. To istotne, ponieważ moja wrażliwość, obserwacja rzeczywistości, zdarzeń, często pozornie banalnych gestów może przełożyć się na formę rysunku, obiektu czy zafunkcjonować w jeszcze inny sposób. Zawsze mam przy sobie mały notes i długopis. Czasami jest to jedno zdanie, które jest wynikiem tego, co mnie spotkało, dostrzeżenia np. w układzie roślin jakiegoś ciekawego detalu, rytmu, który mogę później zastosować w swojej pracy, i to jedno zdanie, notatka jest właśnie tym co pozwoli mi wrócić pamięcią do tego wrażenia i przypomnieć sobie o nim.
Inspirują mnie rzeczy niestandardowe i nieoczywiste. To w nich dostrzegam największy potencjał, który mogę przenieść do swojej sztuki. Często umiejscawiając je w zupełnie innym kontekście niż z którego pochodzą. trzeba mieć oczy otwarte dookoła głowy a przede wszystkim serce.
Zdradzisz nam, kto jest Twoim ulubionym artystą?
Cy Twombly, A.R. Penck, Maria Jarema, Andrzej Wróblewski.
O jakich porach najchętniej tworzysz? Nocą, o poranku? Preferujesz ciszę, a może konkretną muzykę? Chętnie poznamy rytuały, które towarzyszą Ci w procesie twórczym.
Na różnych etapach życia rytuały się zmieniały i zmieniają. W młodości często pracowałem do 4-5 rano. W czasie studiów na ASP również wolałem pracę nocą. Teraz wstaję rano i jadę do pracowni. Planuję działania na każdy dzień, czym konkretnie będę zajmował się w danym dniu. Z racji różnych aktywności musiałem zacząć działać według pewnej struktury, w której paradoksalnie super się odnajduję. Jednego dnia zajmuję się wyłącznie ubraniami, kolejnego rysunkiem, malarstwem. Po południu jestem w Kuta House Guerrilla Store do wieczora, a sam wieczór już spędzam z bliskimi, czytam, uwielbiam gotować, często eksperymentując, oglądam wystawy w Internecie w moich ulubionych galeriach.
Przywiązujesz się do swojej sztuki? Które z Twoich dzieł sprawia Ci największą satysfakcję?
Jestem pracowitym człowiekiem, lubię pracę, lubię wyzwania i zawsze to podkreślam. Wszystko, co wychodzi z mojej głowy i trafia na tak zwany rynek, jest wykonane z pasji. Wiem, że sprzedając obraz, grafikę czy ubranie, osoba którą ją kupuje – chce to posiadać i chce się tym otaczać. Uważam, że wszystko czym otaczamy się dookoła, w naszej przestrzeni wywiera na nas ogromny wpływ.
Chciałbyś przekazać jakąś myśl osobom, które dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w artystycznym świecie?
Myślę, że bardzo dużo determinacji i wiary w siebie. Żyjemy w dość niespokojnych czasach, pomimo bogatej oferty technologicznej, która powinna ułatwiać dotarcie z przekazem do szerszego grona odbiorców, bywa z tym różnie. Dzisiaj wystarczy kilka selfie, aby być gwiazdą i mieć za sobą rzesze oddanych fanów, tylko pytanie jaka jest w tym wartość?