Sussexowie nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Już 15 grudnia Netflix wypuści kolejne (i ostatnie) trzy odcinki serialu „Harry i Meghan”, dokumentu, w którym książęca para opowiada swoją historię. Brzmi znajomo?
Tak, ale nie mylcie produkcji z wywiadem u Oprah. To już kolejna wersja współczesnej baśni o Kopciuszku, którą serwuje nam małżeństwo na przestrzeni ostatnich lat.
Serial wywołał sporo krytycznych komentarzy – Sussexom zarzuca się manipulowanie faktami, publikę zdają się też drażnić ujęcia zapłakanej Meghan na tle luksusowo urządzonej posiadłości. Kryzys psychiczny i depresja, której doświadczyła nie mają jednak nic wspólnego z zasobnością portfela (co dobitnie pokazał przykład Lady Di).
Więcej wspólnego ma już z nią jednak produkcja, podczas oglądania której nie sposób opędzić się od myśli, że Sussexom trudno jest jednak zachować prywatność i zrezygnować z życia na świeczniku.
To co na pewno daje do myślenia po pierwszych trzech odcinkach dokumentu to fakt, na jak wiele naruszeń pozwala sobie prasa tabloidowa, dla sensacji gotowa zrobić wszystko. Czy jednak widzom wystarczy współczucia na tyle, aby Harry i Meghan odbudowali nadszarpnięty Megxitem wizerunek?
Przekonamy się już niedługo. Będziecie oglądać?