Ludzie od zawsze chcieli ładnie pachnieć i starali się otaczać przyjemnymi woniami.
Wcześniej perfumy traktowano jako towar luksusowy i ekskluzywny. Przez wiele lat wyższe sfery stanowiły jedyną grupę społeczną, która mogła sobie pozwolić na zakup eleganckich pachnideł. Były więc symbolem władzy, bogactwa i piękna.
Cała jestem przesycona zapachami. Krążą wokół mnie wonie lawendy, fiołków, róż, jaśminu przemieszane z kwiatowo-owocowymi nutami.
Widzę też oczami wyobraźni buteleczki, te proste, zwyczajne i takie, których kształty zasługują na miano dzieł sztuki. A to wszystko za sprawą Lizzie Ostrom i jej książki pt. “Perfumy. Stulecie zapachów“.
Autorka wprowadza w dzieje wód zapachowych, poczynając od 1900 roku, a kończąc na ostatnich latach XX wieku.
Historię branży perfumeryjnej podzieliła na dekady, a każdemu opisanemu dziesięcioleciu nadała odpowiedni przydomek. Najpierw poznajemy powojenny okres w dziejach Europy, spokojny czas rozkwitu i rozwoju gospodarczego, tzw. Belle Epoque. Później wchodzimy w szalone lata dwudzieste, burzliwe trzydzieste, buntownicze czterdzieste itd., aż wędrujemy w…. niegrzeczne lata dziewięćdziesiąte i nowe stulecie.
Poznajemy dominujące nuty zapachowe każdego okresu, słynne domy perfumeryjne, ich kampanie marketingowe, mające skłonić do zakupów i najchętniej używane perfumy dekady.
Ciekawe są opowieści o kosmetykach, tworzonych na bazie ekskluzywnych zapachów, czy to chusteczkach nawilżających, olejkach do ciała, mydełkach a nawet … choinkach zapachowych do samochodów.
Wraz z rozwojem przemysłu perfumeryjnego i kosmetycznego zaczęły stawać się towarem powszechnym i masowym. Głównymi ich klientkami były kobiety. Otaczający je ładny zapach miał sprawić, że stawały się piękne i atrakcyjne. Szukały też perfum, których składniki owocowe czy kwiatowe odzwierciedlałyby ich uczucia, podkreślały osobowość, styl bycia, robiły wrażenie w towarzystwie czy dobrze prezentowały się na toaletce.
Później rozpowszechniły się też zapachy męskie. Aby umożliwić kupno perfum szerszym grupom społecznym przez lata zmieniano ich skład. Zamiast naturalnych komponentów zaczęto stosować tańsze zamienniki. Duży wpływ na powszechność perfum miał prężnie rozwijający się w XX w. przemysł chemiczny i produkcja syntetyków zapachowych.
Autorka opowiada o perfumach ponadczasowych, modnych, ważnych, wyjątkowych, cenionych aż do dzisiaj. Przykładem jest Chanel nr 5 – kameleon wśród zapachów.
Lizzie Ostrom przypomina też te, które, niestety, nie wytrzymały presji czasu. Podkreśla duże znaczenie perfum w życiu człowieka – ” zawsze będą symbolizowały coś więcej niż zapach”.
Mówi o zmienności upodobań. Do pracy, na co dzień, używa się delikatniejszych, a mocniejszych – porą wieczorową. Dzięki perfumom można również chwilowo zmienić się w kogoś innego. Zapach jest też nośnikiem pamięci. Ożywia wspomnienia, przypomina tych, których już nie ma.
Jest podróżą, bez ruszania się z domu. Dzięki różnym nutom zapachowym możemy odwiedzać nowe miejsca i poznawać odmienne kultury.
Lektura książki bardzo pobudziła moją wyobraźnię. Stała się “zapachową” wirtualną podróżą w przeszłość. Autorka zafundowała mi miłą rozrywkę. To “aromatyczne” dziełko napisane zostało stylem, który mimo mnogości faktów historycznych łatwo się przyswaja.
Dla mnie dużą zaletą tej książki było odwoływanie się autorki do powieści obyczajowych, romansów, kryminałów, w których bohaterowie używają perfum, otaczają się zapachami, o których czytałam z wielkim zainteresowaniem. Polecam.
Recenzja: Renata Kajdan